W ciągu ostatnich kilku tygodni na wielu profilach i forach poświęconych odchudzaniu zawrzało. Oto aktorka Dominika Gwit, która schudła 50kg i opowiadała o tym publicznie, najwyraźniej znów przybrała na wadze. Historia, jakich miliony z tą tylko różnicą, że chudnięcie Dominiki było medialne, więc i otoczenie uznało, że może oceniać, radzić i dogadywać. Czyli jak zwykle.
Przez jakiś czas Dominika milczała, a na jej profilu pojawiały się kolejne pytania o to, czy przytyła, słowa oburzenia, że „znowu żre” i stwierdzenia w stylu „wiadomo było, że tak będzie”. Czytałam to z przykrością. Z jednej strony wiem, że wychodzenie ze swoją historią do ludzi sprawia, że wszyscy czują się upoważnieni do oceniania, z drugiej – naprawdę nie wiem skąd w ludziach tyle wrogości i złości wobec innych.
W zeszłym tygodniu Dominika wystąpiła w telewizji ponownie, tym razem opowiadając o tym, że dopadł ją tzw. efekt jo-jo i waga zaczęła wracać. Ten krótki wywiad (możecie posłuchać go TU — polecam) bardzo mnie poruszył. Był szczery i był o nas wszystkich – tych, którzy kiedykolwiek mierzyli się z otyłością, którzy w swoim życiu niezliczoną ilość razy próbowali, wpadali w sidła różnych diet, cudownych metod, wygrywali, a potem przegrywali i tak w nieskończoność.
Choć współczuję Dominice, to jednocześnie cieszę się, że odważyła się szczerze opowiedzieć o tym kryzysie. Dzięki temu jej historia stała się dla wielu ludzi bliższa i znacznie bardziej prawdziwa. Nie jest sztuką dzielić się sukcesami, kiedy wszystko idzie po naszej myśli — schody zaczynają tam, gdzie coś nie gra, a jednak nie zatrzymujemy się i działamy dalej. Widać też, że po prostu warto być szczerym — zamiast dogadywania, od ludzi przyszło wsparcie.
Przeżywam w tej chwili coś podobnego z powodu kontuzji. Nie mogę trenować jak zwykle, trochę mi przybyło to tu, to tam. I chociaż wiem, że za chwilę wrócę do swoich nawyków i wszystko wróci do normy, to w głowie już strach – a co jeśli to wraca, co jeśli nie dam rady, co jeśli… Uwierzcie, ten strach ma NAPRAWDĘ wielkie oczy. Staram się go oswajać, bo wiem, że jeżeli zacznę się bać, panikować, robić nerwowe ruchy, to za chwilę mogę stracić kontrolę. Jeśli stracę kontrolę… po prostu zacznę jeść.
Dominika kilkakrotnie powtarza w tym wywiadzie, że zna już obie skrajności – bycie otyłą i chorobliwie ambitne dążenie do bycia coraz chudszą. Teraz szuka czegoś pomiędzy — złotego środka. Zdrowego środka. Jak każdemu z nas, znalezienie go może zająć jej chwilę – krótszą, czy dłuższą. Na tej drodze, jak my wszyscy, może popełnić wiele błędów, a potem je naprawiać. Bo otyłość to choroba, z której nigdy do końca się nie wychodzi. Zawsze będzie czaić się gdzieś za rogiem.
Spójrzcie na nas z wyrozumiałością, której chcielibyście dla siebie w jakiejkolwiek sprawie.
Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
PS
Dominiko, trzymam kciuki!
Niestety komuś kto nigdy nie był na diecie bardzo trudno zrozumieć, że samo schudnięcie to tak naprawdę często najłatwiejsza część odchudzania… Bo to właśnie utrzymanie wagi stanowi największe wyzwanie — i mówię to z własnego doświadczenia. Przez pewien czas śledziłam chudnięcie Dominiki i teraz tym bardziej trzymam za nią kciuki! Uważam, że NIKT nie ma prawa jej oceniać, bo tylko ona wie jak dużo wysiłku już włożyła i nadal z pewnością wkłada w walkę o zdrowszą siebie 🙂
Aniu, a Tobie chciałabym przy okazji napisać, że od niedawna zaczytuję się w Twoim blogu i znajduję tu sporą dawkę wsparcia i motywacji 🙂 Życzę powodzenia, sportowych sukcesów i mnóstwa optymizmu w kolejnym, nowym roku!
Hej Moniko, dzięki za komentarz. Myślę, że jedno i drugie jest wyzwaniem i ktoś, kto nigdy nie miał problemów z wagą nigdy też nie dowie się jak wielkim. Oczywiście wiem, że ludzie lubią radzić i wiedzą wszystko na każdy temat, niemniej wtedy naprawdę mnie to trochę przybiło. Jak jesteś gruby to słyszysz, ze gruby, jak schudniesz to też źle, jak przybędzie, bo wybraleś złą drogę to jazda… No bycie grubym to przekleństwo w tym sensie, że widać na pierwszy rzut oka i wszyscy uważają, że mają prawo to oceniać i radzić. Super, że trzymasz kciuki (ja też!), bo czasem to naprawdę jedyne i najlepsze co można dla kogoś zrobić, a na pewno lepiej niż radzić i oceniać.
Dziękuję za dobre słowo, lubię pisać i cieszę się, jeśli pomaga to komuś poza mną:) Mam nadzieję, ze będziesz od czasu do czasu zaglądała:) pozdrawiam serdecznie!